Aktualności

Jak u Sainza – tylko lepiej

Podejście do historycznych rajdówek bywa różne. Jedni stawiają na pełną zgodność z oryginałem, oczywiście nie licząc nowoczesnego wyposażenia bezpieczeństwa, innym zależy zaś tylko na dawnym duchu, ale już niekoniecznie na osiągach. Z tego powodu na trasach pojawia się bardzo wiele ciekawych projektów, a jednym z nich jest Toyota Celica GT-Four Wojciecha Bazarnika.

W ostatnich latach Wojciech Bazarnik startował bardzo okazyjnie, jednak on już swoje kilometry na rajdowych trasach zrobił, gdy czerpał z rajdów pełnymi garściami ścigając się m.in. z Sobiesławem Zasadą. Jak to jednak mawiają, z rajdów nie da się wyleczyć i teraz ponownie oglądamy go na odcinkach specjalnych, tym razem za kierownicą Toyoty Celiki GT-Four.

Samochód jest wzorowany na egzemplarzach z lat jego świetności, do czego nawiązuje legendarne malowanie Toyota Team Europe z lat 90-tych. W tym przypadku wygląd jest lekko mylący, gdyż pod maską czai się sporo nowych rozwiązań. – W moim egzemplarzu jest sporo oryginalnych części, jednak można powiedzieć, że technicznie jest to nowy samochód. Jest w nim sekwencyjna skrzynia, silnik co prawda oryginalny, ale doładowany i dobrze zrobiony, przez co koni jest sporo. Także nie jest to dokładna replika i pozwoliliśmy sobie na kilka poprawek  – zdradził Bazarnik.

Kierowca dodaje również, że samochód nie jest łatwy w prowadzeniu. Nie chodziło jednak o to, aby do rajdów podchodzić totalnie hobbystycznie. – Nie jest łatwo zapanować nad autem, gdyż nie mam szpery z przodu. Jazda jest wymagająca i jak Toyota się rozbryka, to czasem ciężko ją opanować. Moim celem była jazda legendarną maszyną. W tym wieku nie wypada już jeździć byle czym. Zresztą teraz w historykach pojawia się bardzo dużo młodzieży i jazda z nią nie jest łatwa. Ja co prawda nie podchodzę do tego już z takim zaangażowaniem jak kiedyś, niemniej jazda i możliwość porównania się z młodszymi jest bardzo interesująca – dodaje.

Do najlbliższej rundy

Motul HRSMP