Aktualności

Rajd Świdnicki i zapowiedź Dolnośląskiego przez okulary Koordynatora

O Rajdzie Świdnickim można mówić dużo, ale sprowadza się to do najważniejszego: doskonała organizacja, wspaniałe trasy i… doskonała organizacja!

Zawodnicy Motul HRSMP wystartowali w najsilniejszej obsadzie, same twardziele, którzy niczego się nie boją, ani dyrektora rajdu ani walimskich patelni. Liczebnie było nas tylu, licząc z jadącymi bez pomiaru czasu, co w roku poprzednim bez nich, ale wielu naszych zawodników nie dało rady pojechać dwóch rund w jednym miesiącu. To nauczka na przyszły sezon: Memoriał musi być na prawie miesiąc przed Świdnickim.

fot. Grzegorz Rybarski

fot. Grzegorz Rybarski

Kto nie pojechał, niech żałuje. Najpierw odbyła się niesamowita ceremonia startu na rynku w Świdnicy, potem wspaniały nocny odcinek miejski, a następnie rajdowa symfonia po trasach wiodących przez jedno z najciekawszych pasm górskich w Polsce: Góry Sowie. Walim, Jawornik, Złoty Las… prawdziwa esencja rajdów. Bardzo szybko, niebezpiecznie. Adrenalina lała się litrami!

Tego trudnego rajdu nie ukończyło w sumie pięciu zawodników, z czego tylko jedna załoga zaliczyła twarde lądowanie w rowie. Niewinny lewy był w negatywie, a na wypadkowej rów z przepustem. Nie przepuścił Sierry… Skończyło się jednak tylko na kilku pogiętych blachach i jednym wahaczu. Poza tym kilka załóg wyeliminowały z rajdu jakieś krawężniki, półosie, tarcze sprzęgła, skrzynie, hamulce – rajdowa proza. Na podkreślenie zasługują dwa aspekty naszego startu: Po pierwsze: wszystkie załogi bez pomiaru czasu ukończyły rajd (Gratulacje Panowie!!!), po drugie zawodnicy HRSMP potwierdzili swój prawdziwie zawodowy, rajdowy warsztat, doświadczenie znajomość regulaminów i zdyscyplinowanie. Przyjemnie było słuchać miłych komentarzy ze strony członków ZSS i GKSS. Ten pierwszy rajdowy egzamin zdaliśmy, jako grupa, na piątkę.

Przed nami Rajd Dolnośląski, runda która zawsze gromadziła na starcie najmocniejszą i najliczniejszą stawkę zawodników HRSMP. Rajd Dolnośląski jak zwykle zapowiada się imponująco. Jedziemy 120 km niezwykle trudnych technicznie oesów i sporo, bo 475 km „dojazdówki”. Harmonogram jest napięty, bo łączna długość trasy rajdu to 600 km (ponad dwa razy tyle, co na Świdnickim). Na szczęście organizator przewidział cztery serwisy o łącznym czasie dwóch godzin i siedem tankowań. Rajd będzie napięty czasowo. W znacznej mierze rozgrywany będzie na dojazdówkach. Kto dojedzie o czasie na PKC i na start do kolejnego odcinka, ten ma szansę. Kto nie będzie oszczędzał samochodu może przegrać rajd nie czasami na oesach, ale spóźnieniami lub awariami. Sprawdzimy czy potrafimy nie tylko jeździć szybko i ofensywnie, ale również czy nie obca jest nam rajdowa taktyka. Wcisnąć pedał do podłogi potrafi każda małpa, ale skalkulować gdzie przyspieszyć, a gdzie zwolnić, by przejechać wszystkie odcinki w dobrym czasie i dotrzeć na metę – to cecha najlepszych kierowców.

Dolnośląski będzie trzecią z siedmiu rund Motul HRSMP 2018, więc wyniki będą potencjalnie decydujące dla klasyfikacji rocznej generalki. Choć do końca ostatniego rajdu sezonu nic nie będzie przesądzone, ale czołówka która zdobędzie po Dolnośląskim silną pozycję w Historycznej Klasyfikacji Generalnej łatwo sobie już tego nie da odebrać.

Będzie bardzo kolorowo, ciekawie i emocjonująco.

Serdecznie zapraszam kibiców do naszego parku serwisowego i na trasy. Gwarantuję niezapomniane sportowe emocje jakie dają samochody rajdowe z lat, 60., 70., 80. i 90. Takiej plejady gwiazd nie ma nigdzie poza HRSMP!

Z rajdowym pozdrowieniem
Koordynator Rajdów Historycznych PZM
(i zawodnik Motul HRSMP 2018)
Mirosław Miernik

Do najlbliższej rundy

Motul HRSMP