Kto wygrywa rajd : najlepszy, najszybszy, czy największy kunktator?
Rajd to coś więcej niż tylko samochód, załoga i serwis. Ale żaden z tych czynników sam w sobie jeszcze niczego nie gwarantuje. Ba, nawet jeśli masz najlepszy samochód, jesteś najlepszym kierowcą i masz najlepszy zespół serwisowy to wcale nie oznacza, że wygrasz.
Jest jeszcze cala gama nieuchwytnych i niewymiernych czynników które dopiero nakładają się na całość i tak naprawdę okazują się decydujące .
W znacznej mierze takim czynnikiem jest determinacja, wola walki, odporność psychiczna na przeciwności losu. Wielokrotnie rajdy wygrywali właśnie Ci , którzy w sytuacjach beznadziejnych po prostu się nie poddawali. Nie byli często najszybsi, nie mieli wypasionych serwisów ale mieli sportowego ducha walki do samego końca. Naprawiali samochody które nie dało się naprawić, jechali do mety samochodami które nie miały prawa jechać – a jednak byli na mecie. I co? Okazywało się taka determinacja popłaca i budzie najwyższy szacunek.
Taktyka
Często szefowie zespołów wbijają załodze do ostatniej chwili przed startem : jedźcie z głową bo zwycięzcy są na mecie a nie na lawecie !
Na poziomie jaki reprezentują zawodnicy Motul HRSMP sam serwis, sama załoga i sam samochód nie wystarczę. Wszyscy konkurenci są zbyt dobrzy i zbyt dobrze przygotowani. Trzeba czegoś więcej – trzeba właściwej taktyki.
Jak mawia nasz kolega , jeden z najbardziej doświadczonych pilotów w Polsce wciąż aktywny w Mistrzostwach Polski –„Kaczor” ( Marek Kaczmarek) w rajdach są tylko trzy sprawdzone taktyki rajdowe, które znane są w rajdowym slangu jako taktyki na zbója, sępa i padlinę.
„Na zbója” – to jazda na pełne możliwości przez cały czas. Niestety, często takie, ale jak masz szczęście i nie masz nic do stracenia można próbować.
„Na sępa” – to jazda na irytowanie konkurenta. Pokazujesz mu się w lusterku, zbliżasz się do niego o parę sekund raz na jakiś czas, licząc, ze ulegnie presji psychicznej i pojedzie na zbója, popełni błąd albo jego samochód tego nie wytrzyma i albo zaliczy dużą stratę albo wyląduje na lawecie. To bardzo groźna i często bardzo skuteczna taktyka. Chyba większość rajdów w których nie wygrał faworyt wygrana była właśnie na sępa. Jest rzeczą ciekawą, że to właśnie prowadzący w punktacji faworyt, który – o ile nie zapewnił sobie już druzgoczącej przewagi punktowej jest w najtrudniejszej sytuacji. Na nim jest największa presja psychiczna , i najłatwiej jest na nim wywierać dodatkowa presje stwarzając choćby pozory zagrożenie utratą prowadzenia.
„Na padlinę” – to taktyka polegając na tym by pozwolić dwóm pierwszym w klasyfikacji walczyć między sobą, ale do tej walki się nie włączać. Najlepiej niech obaj jadą „na zbója’. Zajęcia walką między sobą mogą się sami razem doprowadzić na lawetę przed końcem rajdu. I wówczas na górne pudła wchodzi ten trzeci, który woził się z tyłu i tylko czekał az jego konkurenci sami się nawzajem wykończą.
Rajdy to nie bicie rekordu prędkości.
W rajdach nie jedzie się na rekord prędkości. Nie ważne czy jedziesz ze średnią 50 k/h, 100 km/h czy 200km/h – ważne by twoja średnia była wyższa od konkurenta, i byś zawsze był na mecie. Zawodnicy po komendzie start często o tym zapominają i nie rzadko tak naprawdę ścigają się sami ze sobą. Nie jest to ani mądre ani skuteczne.
To więc wygrywa rajdy ? Najlepszy, najszybszy, czy największy kunktator?
I znów odpowiedź jest zaskakująca : ten kto jest najlepiej przygotowany i ma najwięcej szczęścia.
Jak mówią w życiu szczęcie sprzyja lepszym. To prawda również w rajdach. Jeśli jesteś dobry, dobrze przygotowany do rajdu, masz dobry zespół serwisowy, masz ducha walki i dobrze dobrana taktykę i trochę szczęścia – masz wielkie szanse na sukces.
A jak wygląda praktyka? Co po pierwszym etapie 3 Rundy Motul HRSMP?
Po 5 odcinku ( nocnym odcinku miejskim) na liście 3 rundy zostało tylko 12 załóg. Kilka z nich musiało się całkowicie wycofać i skończyć rajd z adnotacją NK ( nie klasyfikowany) Tak stało się między innymi z Makiem Suderem, który ma najbardziej pechowy sezon w historii swoich startów (nienaprawialna awaria dyfra). Arek Kula ( awaria systemy chłodniczego przegrzanie silnika , Adam Kacprzyk (zakleszczona skrzynia biegów), Paweł Hoffman (wałek rozrządu). Problem z wałkiem miał też Witek Molicki. Jego ładowski SOHC , nagle zdobił się DOHC- jak wałek pękł na pół. Ale dojechali do serwisu , a w serwisie z pomocą kolegów z podziemi zdobyli aż siedem różnych wałków do Łady. Zmontowali się w nocy – jadą do mety.
Kilku innych kolegów pospawało się , poreperowało i pojechali dalej. Może dojadą, może nie – ale dali sobie szanse, a takie zachowanie, walka do końca w środowisku zawodników i kibiców budzi najwyższy respekt.
Kto dojedzie ? Kto wygra ? To okaże się tam gdzie są zwycięzcy – NA MECIE !
Już teraz można powiedzieć jednak, że rajd najprawdopodobniej ukończy niewiele ponad połowę jego uczestników . Co to znaczy? Na pewno znaczy to, ze kierowcy startujący w Motul HRSMP osiągnęli taki poziom umiejętności i rywalizacji, że ograniczeniem nie są ich rajdowe umiejętności a same samochody którymi startują. Tak samo jest we wszystkich czołowych rajdach na świecie włączając w to WRC. Nasi kierowcy to naprawdę rajdowa elita. Należy tylko czekać jak wielu z nich dostanie historyczne paszporty techniczne FIA (HTP) i pokaże co potrafi w Historycznych Mistrzostwach Europy . Motul HRSMP to nasza przepustka to europejskiej czołówki w rajdach historycznych.