Wojciech Goździewicz i Joanna Madej (BMW 318is) byli drugą najszybszą załogą Marma 31. Rajdu Rzeszowskiego, czyli 3. rundy sezonu Motul HRSMP. Jak przyznaje kierowca z Łodzi, to wynik lepszy niż oczekiwali.
Rzeszowski staje się powoli specjalnością duetu Goździewicz/Madej. Załoga BMW 318is zanotowała świetny wynik na trasach Podkarpacia już podczas swojego wspólnego debiutu w tej imprezie, który zaliczyli w sezonie 2019. W 28. Rajdzie Rzeszowskim szybciej od Wojtka i Joanny pojechali jedynie seryjni triumfatorzy tych zawodów, czyli Robert Luty i Marcin Celiński (Subaru Legacy). W tym roku Goździewicz i Madej powtórzyli ten świetny rezultat. Wymagało to jednak nie tylko szybkiej jazdy, lecz także odpowiedniego podejścia do sprzętu.
– To był długi rajd, w ogromnym upale, więc przyznam, że bałem się, że może nas zatrzymać jakaś usterka. Te auta mają swoje lata i trzeba brać to pod uwagę. Z jednej strony chcieliśmy cisnąć jak zawsze. Z drugiej, mieliśmy już sporą przewagę, więc nie wszędzie kręciłem silnik do odcięcia, żeby auto miało choć trochę lżej – wyjaśniał Wojciech Goździewicz.
Za łódzką załogą uplasowali się rywale w mocniejszych samochodach z napędem 4×4, m.in. Olchawski/Zapart (Audi Quattro) i Suder/Kowalik (Ford Sierra RS Coswoth 4×4). Ten wynik nie przyszedł jednak łatwo, bo Goździewicz i Madej nie dojechali do mety bez usterek.
– Na ostatniej pętli kompletnie przestała nam wchodzić trójka. Ostatecznie nie miało to jednak wielkiego znaczenia, bo dojechaliśmy do mety utrzymując wynik lepszy od oczekiwanego – zakończył Goździewicz.