Bardzo rzadko zdarza się, by w rajdowej parze, to pilot został mistrzem, a kierowca nie – tak jednak stało się w tym sezonie Motul HRSMP w Kategorii PZM 6. Mistrz Michał Horodeński (Toyota Celica) i wicemistrz Michał Pryczek (Subaru Impreza 555) tylko raz zmieniali swoich etatowych „umysłowych”, ale to wystarczyło, by pilotujący Marcina Gaciarza Marcin Kowalik wywalczył mistrzowski tytuł. Duet Gaciarz/Kowalik nie startował wspólnie od 2014 roku, ale przerwa nie wyrządziła im większych szkód. Prowadząca Nissana Sunny GTi załoga stanowiła ścisłą czołówkę Motul HRSMP 2018 od pierwszej do ostatniej rundy.
Jakie były twoje założenia na ten sezon i czy udało się je spełnić?
Ten sezon był naszym debiutem w Motul HRSMP. Mając świadomość naszej dwuletniej przerwy w rajdach (ostatni raz startowaliśmy w RSMŚl) oraz to, że nasza rajdówka wygląda blado na tle naszych rywali stwierdziliśmy, że nie mamy szans w równorzędnej walce. Zakładaliśmy przede wszystkim dobrą zabawę i fun z naszej jazdy, oraz to, żeby zawsze znaleźć się na mecie i punktować we wszystkich rajdach. Systematyczne punktowanie miało nam dać w miarę przyzwoity wynik na koniec sezonu. Wiedzieliśmy też, że nasz budżet jest ograniczony i ewentualny grubszy dzwon może pozbawić nas startów w kolejnych rajdach, a tego nie zakładaliśmy. To była nasza jedyna niepewność, która czasem nas hamowała i nie pozwalała jechać na 100%, ale zdarzały się momenty jak np. na Rajdzie Świdnickim czy Śląska, gdy przed ostatnim odcinkiem traciliśmy niewiele i postanowiliśmy atakować, popuścić nasze wodze fantazji i pojechać nieco odważniej. 🙂 Wszystkie nasze założenia oraz decyzje były trafne i zostały zrealizowane. Wszystkie nasze starty kończyliśmy na mecie i to naprawdę z niezłymi wynikami. W pierwszej rundzie zajęliśmy 6. miejsce w generalce i 2. w kategorii i w klasie, to uważaliśmy to za nasz życiowy sukces. Jak się później okazało ten życiowy wynik był jeszcze kilkukrotnie powtórzony a nawet poprawiony, a nasz uśmiech i fun z jazdy z rajdu na rajd był coraz większy. 🙂
Jak przed sezonem oceniałeś rozegranie pięciu rund Motul HRSMP równolegle z RSMP i czy ocena ta uległa zmianie po ich przejechaniu?
Początkowo do rund łączonych podchodziłem troszkę ostrożnie mając obawy, że jesteśmy tylko po to, by zwiększyć frekwencję. Myślałem, że przy RSMP będziemy wyglądać słabo, a jadąc na końcu będzie dochodziło do odwołania odcinków i wolnych przejazdów, że nie pokonamy pełnych kilometrów, a kibice przy trasie nie będą na nas czekali, co sprawi również, że i medialnie będzie o nas skromnie. A tutaj spore zaskoczenie – nic takiego miejsca nie miało a moje obawy były niepotrzebne. Dziękuję wszystkim, dziękuję organizatorom, mediom a przede wszystkim wam drodzy kibice. 🙂
Na pewno plusem od samego początku była długość odcinków specjalnych, co pozwoliło zebrać spore doświadczenie. Zmienność i różnorodność odcinków wymagały stuprocentowej koncentracji oraz rozłożenia sił, bo nie dało się wszystkich przejechać pełnym ogniem. Niektóre odcinki wymagały szanowania hamulców czy opon, by wystarczyły do końca rajdu.Wszystko to sprawiło, że musieliśmy zmienić nieco nasz opis, nad którym ciężko pracowaliśmy, a to przyniosło efekt już podczas Rajdu Świdnickiego, gdzie zanotowaliśmy wspaniały wynik.
Który rajd najprzyjemniej wspominasz?
Przyjemnych wspomnień jest wiele, z każdego rajdu wyjeżdżaliśmy uśmiechnięci, zadowoleni i każdy rajd miał coś w sobie.
Który rajd nie najlepiej zapisał się w twojej pamięci?
Być może jest to Rajd Nadwiślański. Jednak nie z powodów organizacyjnych, czy innych, ale po prostu z przyczyn osobistych – nie mogliśmy w nim wystartować. Patrząc co się działo i na układ tabeli, startując w nim, Rajd Wisły mógł się okazać dla nas rajdem o przysłowiową pietruszkę.
Kto był twoim największym konkurentem w tym sezonie?
Oczywiście największymi konkurentami byli rywale z kategorii i klasy – załogi Pryczek/Pryczek, Kula/Janasz czy Smagała/Giergiel, jednak najczęściej swoją batalię o wynik toczyliśmy z załogami Zaleski/Gruszczyński i Stopa/Ślęczka. Rywalizacja była wyrównana i zażarta, często na sekundy do ostatniego metra ostatniego odcinka specjalnego. Na odcinkach specjalnych byliśmy rywalami, ale na mecie każdego rajdu znalazł się zawsze czas na to, by przybić sobie piątkę, uśmiechnąć się i pogratulować. A dodam jeszcze tyle że osobiście prywatnie to bardzo fajni goście. 🙂
Jak spisywał się wasz samochód w trakcie sezonu?
Nasza Nyssa – bo tak nazywamy naszego Nissana Sunny – naprawdę zasługuje na słowa uznania. Przy niewielkim wkładzie finansowym była niemal niezawodna. Jedyna awaria, która nas dopadła, to pęknięty przewód hamulcowy podczas Rajdu Rzeszowskiego. Awarię oczywiście udało się usunąć, a nasza jazda w tak trudnych, deszczowych warunkach była szalona. Pozwoliła jednak zdobyć ogromne doświadczenie oraz pewność siebie, które wykorzystaliśmy podczas Rajdu Wisły i przy podobnych warunkach, jak na Rzeszowie byliśmy bardzo konkurencyjni i notowaliśmy czasy w czołówce rajdu. Jednak gdy przestało padać, a asfalt zaczął przesychać, to do głosu doszły rajdówki o większej mocy, której niestety czasem naszej Nyssie brakowało. Jest to jednak samochód który doskonale się prowadzi i jest idealny dla załóg które rozpoczynają swoją przygodę z rajdami.
Co najbardziej was w tym roku zaskoczyło?
Zaskakujące było nasze tempo i wyniki, które uzyskiwaliśmy. Gdyby ktoś na początku sezonu powiedział nam, że naszą Nyssą będziemy rywalizować z czołówką i osiągać takie wyniki, to bralibyśmy je w ciemno. Zaskakujące było też szczęście, które nieraz nam sprzyjało, ale jak to mówią „Szczęście sprzyja lepszym”. 😉 No i ta wspaniała atmosfera panująca w Motul HRSMP – przychylni ludzie, którzy zawsze służyli swą pomocą oraz radą. Myślę, że o to właśnie w rajdach chodzi.
Czy zdobycie tego tytułu kończy wasze starty w HRSMP, czy może będą one kontynuowane ale np. w innej klasie/innym samochodem?
Absolutnie nie, ten sezon oraz zdobyty tytuł pozwoliły nam uwierzyć jeszcze bardziej w siebie oraz w to co robimy i że jesteśmy w tym dobrzy. Nasza praca przyniosła wspaniały efekt w postaci zdobycia tytułu, co mobilizuje nas do jeszcze cięższej pracy, oraz do rozwijania swojej pasji, jaką są rajdy samochodowe. Bardzo byśmy chcieli wystartować ponownie w całym cyklu HRSMP, a naszą rajdową bronią oczywiście pozostał by rajdowy Nissan Sunny GTI. W połowie sezonu zrodził się też nowy pomysł, nowe marzenie, by spróbować czegoś innego – pójść za ciosem i spróbować rywalizacji za granicą. A konkretnie u naszych południowych sąsiadów w Rajdzie Barum. Wszystko jednak jak wiadomo zależy od kwestii finansowych i zgromadzonego budżetu, nad którym teraz się skupiamy i mocno pracujemy. Jak będzie? Zobaczymy, czas pokaże. Miejmy nadzieję że i tym razem szczęście będzie nam sprzyjać i zobaczymy się na rajdowych trasach w sezonie 2019. Do zobaczenia. 🙂