Aktualności

Mistrzowie na przesłuchaniu: Tomasz Curyło

To jedna z największych niespodzianek sezonu 2019 w Motul HRSMP. W starciu z resztą stawki 40-konna, 50-letnia Syrena była skazana na „pożarcie”. Nawet w kategorii FIA 1 główni rywale dysponowali ponad dwukrotnie mocniejszym samochodem. Mimo tych przeciwności, dzięki konsekwencji, Tomasz Curyło i Jarosław Skwarek dojechali do tytułu mistrzów Polski w kategorii FIA 1. A teraz Tomasz – kierowca, który drzwi otwiera w drugą stronę, odpowiada na nasze pytania.

Najlepszy moment sezonu i dlaczego?
Nie wiem, czy potrafię wskazać taką chwilę. Wynika to z podejścia do rajdów i mojego w nich udziału. Jest to realizacja młodzieńczych marzeń i pasji. Moje nastawienie, to jak przeżywam rajdy, raczej nie zmienia się w trakcie całego sezonu. Wszystko zaczyna się już od publikacji regulaminu i kalendarza, przez przygotowania i oczekiwanie na pierwszy start. Do każdego rajdu podchodzę podobnie. Kiedyś miałem te ulubione i te mniej ulubione, ale w tym sezonie wszystkie mi się podobały. Ulegam oczywiście duchowi rywalizacji i cieszę się z wygranej, ale tak naprawdę wynik sportowy nie jest dla mnie najważniejszy. Na koniec wyróżnię Rajd Dolnośląski. Był długi, był trudny, był jak rajdy z dawnych lat – był wspaniały.

A najtrudniejszy moment w tym roku?
Tu mógłbym nawiązać do odpowiedzi na pierwsze pytanie i tylko jeden moment przychodzi mi na myśl, awaria i nieukończony Rajd Świdnicki Krause. Na szczęście zdarzyło się to tylko raz i w pierwszej rundzie tegorocznych mistrzostw.

Z czego, oprócz tytułu jesteś najbardziej zadowolony po sezonie 2019?
Cieszy mnie kierunek, w którym podąża Motul HRSMP, a zadowolony jestem z frekwencji, o którą bardzo się martwiłem po zmianach regulaminowych. Oczywiście chciałbym by było nas więcej i mam nadzieję, że zapowiadane „zamrożenie” regulaminu spowoduje napływ nowych zawodników.

Egzemplarz Syreny, którą jeżdżą Tomasz i Jarosław to model 104, czyli tzw. kurołapka z drzwiami otwieranymi „pod wiatr”.

Czy w sezonie były chwile rozczarowania lub jakiegoś zawodu?
Największym rozczarowaniem była mniejsza liczba kibiców i największy zawód z tego powodu przeżyłem na Rajdzie Rzeszowskim. To był już któryś mój Rajd Rzeszowski i zawsze były tłumy kibiców, w tym roku na wielu odcinkach jechaliśmy trochę przy „pustych trybunach”.

Co było kluczem do sukcesu w tym sezonie?
Specyfika rajdów historycznych i to, że na rajdówkę wybraliśmy Syrenę, teoretycznie stawiało nas na przegranej pozycji. Nam pozostało jak najlepiej się przygotować i starać się być na mecie każdego rajdu. I tak też zrobiliśmy. Poza Rajdem Świdnickim Krause ukończyliśmy wszystkie rundy, w których wystartowaliśmy. To jest właśnie piękne w rajdach – nieprzewidywalność. Wszystko się może zdarzyć i wygrać można także Syreną.

Na czym polega frajda z jazdy Syreną?
Największą frajdą jest obcowanie z trochę archaiczną, ale prostą i ściśle mechaniczną techniką. Ale też w tym sezonie, na wielu oesach, przeżyliśmy radość z naprawdę rajdowej jazdy, czego wcześniej od Syreny nie wymagałem. W paru miejscach zbliżyliśmy się do granic trakcji, hamulców i może nawet rozsądku, który przypomina, że jedziemy 50-letnim zabytkiem.

Kiedy uwierzyliście, że walka o tytuł jest realna?
Po Rajdzie Rzeszowskim punktacja już dawała nam duże szanse, musieliśmy tylko ukończyć dwa ostatnie rajdy.

Który odcinek w sezonie był najtrudniejszy?
Na pewno ostatnia sobotnia pętla Rajdu Dolnośląskiego. Noc, deszcz, mgła i prawie całkowicie zaparowane szyby. Na komasacji powtarzały się słowa: „ale fajnie, jak za dawnych lat”.

Jaka jest tajemnica tego, że Syrena bezawaryjnie pokonywała nawet długie rajdy? Kierowca umie się z nią obchodzić czy też mechanicy tak dobrze ją przygotowują?
Na pewno przygotowanie i serwis grają pierwszoplanową rolę. Chcę w tym miejscu podziękować moim mechanikom, Danielowi, Stanisławowi i Andrzejowi. Są perfekcyjni. Bez wątpienia pomaga to, że Syrena jest przygotowana zgodnie z przepisami grupy 1, więc jest seryjna i nie ma przeróbek, które nadmiernie obciążałyby jej konstrukcję. A ja sam, choć prawie cały czas trzymam gaz w podłodze, to nie zmuszam „Królowej” do wysiłku ponad jej możliwości.

Jak oceniasz Motul HRSMP z perspektywy dwóch ostatnich sezonów?
Bardzo pozytywnie. Pod względem sportowym Motul HRSMP awansowały do rajdów najwyższej w Polsce rangi. Wciąż jest dobra atmosfera wśród zawodników i mam nadzieję, że tak pozostanie. Martwiłem się trochę niestabilnością i corocznymi zmianami regulaminu, przez co było trochę zamieszania, które odbiło się na frekwencji. Teraz ma się to zmienić i podobno budują się nowe rajdówki. Dla mnie Motul HRSMP to sposób na łączenie dwóch pasji: rajdów i zabytkowej motoryzacji.

Do najlbliższej rundy

Motul HRSMP